Została znaleziona 20 lipca 2000 roku w samym środku lasu, przez przypadkowego spacerowicza, który powiadomił nas o tym. Właściciele psa chcąc się go pozbyć przed wakacjami, przywiązali go po prostu do drzewa na zwykłym drucie!! Kiedy tam pojechaliśmy zastaliśmy jeszcze żywe zwierzę, niesamowicie przerażone i wychudzone .
Początkowo baliśmy się do niej podejść bo bardzo się szamotała i wyrywała. Gdy podaliśmy jej wodę trochę się uspokoiła. Mogliśmy ją powoli odwiązać i opatrzyć wielką zaropiałą ranę na szyi . Drut sprawił że zwierzę prawie nie miało sierści i do rany szybko przedostała się kora i larwy owadów! Pies przez wiele dni musiał próbować odwiązać się od drzewa. Przewiezienie do weterynarza było bardzo trudne, gdyż zwierzę całą drogę próbowało się bronić i uciekać resztkami sił. Przez tydzień czasu miała podawaną kroplówkę, antybiotyki oraz opatrywane rany. Oswojenie jej zajęło nam około miesiąca, ale nadal się nas bała .
Wreszcie udało nam się zdobyć jej zaufanie i cudowny nowy dom. Nowi właściciele nadali jej imię DIANA . Mieszka teraz w Szczecinie i choć bardzo lubi swoich właścicieli to nie lubi chodzić na spacery i rzadko podchodzi do bramy posesji, na której ma swój dom.
Tylko człowiek może być tak okrutnym zwierzęciem żeby drugie skazać na taką mękę!