Bylo tak ...do czasu, kiedy nasza kózka Różyczka nie zaczęła rodzić.
O Różyczce pisaliśmy kilka tygodni temu. Too kózka, która trafiła do nas z gospodarstwa, z którego na sekcje zwłok zabieraliśmy nieżywego starszego czarnego pieska.
Przy porodzie byli nasi wspaniali weterynarze Pani Celestyna i Pan Sebastian. To oni właśnie walczyli o matkę i dziecko, za co z całego serca dziękujemy.
Niestety koźlątko było martwe. Różyczka przeszła cesarskie cięcie.
Jej stan jest określany jako ciężki.
Prosimy o ciepłe i serdeczne myśli, aby dała radę.
Niestety noc będzie decydująca, doglądają jej nasza Oliwka i Dominik.
Proszę trzymajcie kciuki, aby nowe życie, które u nas rozpoczęła było dla niej szczęśliwe i długie.