Nawet nie wiemy jak zacząć… Jedyne o czym teraz myślimy to o tym, że nie mamy już sił… Nie mamy sił, nie mamy już łez żeby żegnać kolejnych podopiecznych… Ledwie otrząśniemy się po odejściu jednego musimy żegnać kolejnego… Dzisiaj przyszło nam żegnać wyjątkowego mieszkańca Przystani- Dzikuska… Zajmował on szczególne miejsca w naszych sercach… Był wyjątkowy… Przeszliśmy razem długą i trudną drogę od dzikiego, prychającego na nas kocura do największej kociej przytulanki i miłości… W Przystani Ocalenie od dawna funkcjonuje kocia stołówka. Bezdomne koty zawsze tam znajdą pożywienie. Przez jakiś czas przychodził do nas dziki kot. Kradł jedzenie i uciekał, byle go nikt nie dotknął, byle nikt nic do niego nie mówił. Zawsze bardzo głodny, jadł znacznie więcej niż inni. Pewnej nocy znaleźliśmy go w ciężkim stanie. Nie reagował na nic, był cały mokry, we własnych odchodach. Natychmiast pojechaliśmy z nim do weterynarza. Nie wiemy, co mu się przydarzyło…. Od tego czasu wołaliśmy
na niego Dzikusek. Po tym, jak udzieliliśmy mu pomocy, jego stosunek do nas się zmienił. Zacząl się do nas tulić, głośno mruczeć, jakby zrozumiał, że nic mu tutaj nie grozi. Pokochał swój nowy przystaniowy dom. Stał się takim Przystaniowym szefem…Nigdy nigdzie się nie oddalał, zawsze był blisko. Dzikusek żył na swoich zasadach… Był starszym kocurkiem, bardzo chcieliśmy żeby mieszkał w domu, żeby cały czas był w ciepłym. Jednak on tak nie chciał… Jednymi drzwiami wnosiliśmy go do domu a on drugimi wychodził… Jego największym szczęściem była wolność. Kiedy chciał wchodził sam, kiedy nie chciał nikt nie był w stanie go do tego zmusić. Dzikusek był od zawsze uparty, żył tak jak chciał… Dzikusek w ostatnim czasie podupadł na zdrowiu. Był moment, że było kiepsko ale się pozbierał i znowu normalnie funkcjonował. Mieliśmy nadzieję, że tym razem też tak będzie… Mieliśmy nadzieję, że jeszcze z nami zostanie, przecież wszyscy tak bardzo go kochaliśmy… Niestety Dzikusek miał inne plany… Postanowił uciec nam za Tęczowy Most, do tego lepszego zwierzęcego świata… Dzikusek chyba wiedział, że odchodzi… Kiedy braliśmy go na ręce tak mocno wtulał się w nas i tak bardzo głośno mruczał… Dla nas było to normalne bo Dzikusek właśnie był taką przytulanką… On jednak w taki sposób się z nami żegnał… Bardzo nam ciężko pisać to pożegnanie… Każdy kto chociaż raz był w naszej Przystani musi kojarzyć kilka kotów, które zawsze przed drzwiami radośnie Was witały- to był Jasiek, Kuloczek i Dzikusek… Dzisiaj nie ma już z nami żadnego z nich… Ten rok odebrał nam całą 3 naszych Przystaniowych szefów… Już nigdy żaden z Nich, Was nie przywita… Już nigdy… Kiedy odszedł Jasiek, potem Kuloczek tak strasznie martwiliśmy się o Dzikuska, nawet nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że kiedyś zabraknie też Jego… Niestety zabrakło…
Nie spodziewaliśmy się, że będziemy musieli pożegnać się tak szybko… To wszystko takie niesprawiedliwe… Bez Dzikuska nic już nie będzie takie samo… Odejście naszej trójki kocich szefów zakończyło pewien wyjątkowy etap w Przystaniowym życiu… Będzie ich bardzo, bardzo brakować…Datę 7 listopada będziemy już zawsze pamiętać… 7 listopada na zawsze przestało bić serduszko naszego Dzikuska…
Dzikusku, Dzikuniu…
Pożegnanie Cię to jedno z trudniejszych jakie przyszło mi napisać. Tak ciężko mi uwierzyć, że nie ma Cię już z nami… Jeszcze 4dni temu nosiłam Cię na rękach, przytulałam a Ty tak głośno mi mruczałeś…
Teraz już wiem, że się ze mną żegnałeś… Jednak my wszyscy mieliśmy nadzieję, że to jeszcze nie Twój czas… Wierzyliśmy, że pokonasz chorobę tak samo jak wiele innych przeciwności w Twoim życiu. Niestety tak się nie stało… Wczoraj Twoje serduszko zabiło dla nas ostatni raz, ostatni raz usłyszeliśmy Twoje mruczenie… Wszystko co jeszcze tak wiele miesięcy temu było tym pierwszym, wczoraj było tym ostatnim… Ciężko przyjechać do Przystani, podejść pod drzwi i nie zobaczyć Cię już czekającego żeby się przywitać… Kto będzie otwierał z nami paczki? Kto będzie z nami sprzątał przed domem? Kogo będziemy jednymi drzwiami wnosić a kto drugimi zaraz ucieknie żeby postawić na swoim? Z Tobą Dzikuniu odeszła ogromna część każdego z nas. Chyba nie było osoby, która by Cię nie pokochała… Skradłeś wiele ludzkich serc, naszych, naszych gości, naszych pracowników… Pojawiłeś się w naszym życiu tak nagle i niespodziewanie ale zająłeś w nim szczególne miejsce. Nigdy o Tobie nie zapomnimy, nigdy… Zawsze będziemy mieć przed oczami widok, kiedy czekałeś na nas pod drzwiami żeby się przywitać… Nasza wspólna podróż przez życie dobiegła końca ale pozostały nam przepiękne wspomnienia, ogrom zdjęć i filmów… W jednej chwili tak wiele się zmieniło… Dziękujemy Ci Dzikusku za wszystko… Za to, że na swój dom wybrałeś Przystań, za to, że nam zaufałeś, za to jak wiele wniosłeś w nasze życie, za to jak wiele nas nauczyłeś, za to, że po prostu byłeś… Ciężko nam będzie bez Ciebie ukochany… Ale nie martw się… Krocz dumnie za Tęczowy Most do Jaśka, Kuloczka, Śnieżka… Kiedy przyjdzie nasz czas znowu się tam spotkamy i będzie tak jak było tu… Bardzo Cię kochamy i nigdy nie zapomnimy o Tobie nasz uparciuszku… Do zobaczenia, gdzieś, kiedyś w tym lepszym życiu…