Ktoś powiedział: "Ci, których kochamy nie umierają, bo miłość to nieśmiertelność." Pamięci BAXI...

GALERIA

Przeżyliśmy z nią zaledwie pięć dni, a wydaje się, że całe życie- tak bardzo stała się nam bliska... Ona też bardzo nam zaufała i pokochała swoim ogromnym psim sercem. W sierpniowe sobotnie popołudnie wracając do Przystani drogą przez las na poboczu zauważyliśmy leżącego psa. Zatrzymaliśmy się, pies nie uciekał przed nami. Początkowo myśleliśmy, że na kogoś tam czeka- bo jest to wyjątkowo ładne miejsce w lesie i często spacerują tu okoliczni mieszkańcy i inne osoby z psami. Jak zawsze mieliśmy w samochodzie karmę dla psów i butelkę z wodą, pozostawiliśmy mu w niewielkiej odległości to wodę i jedzenie i odjechaliśmy. Jednak nie dawało nam to spokoju i po godzinie postanowiliśmy tam wrócić i zobaczyć jak sytuacja wygląda- pies nadal leżał, nie ruszył nawet jedzenia. Zapadła decyzja, że zabieramy go do nas. W momencie zakładania obroży pies wstał i okazało się, że słaniał się na nogach, nie miał siły wejść do samochodu, dlatego wnieśliśmy go na rękach. Po oględzinach w domu okazało się, że jest to suka w stanie skrajnego wycieńczenia i zagłodzenia, do tego ma ogromnego krwawiącego guza na listwie mlecznej. Sunia była owczarkiem niemieckim, w uchu posiadała tatuaż, na podstawie którego, w późniejszym czasie udało nam się ustalić właściciela. Dowiedzieliśmy się, że ma na imię BAXI i ma 9 lat- a wyglądała na 15. Jej sylwetka i wygląd podbrzusza świadczyły, że była wyrodzona do granic możliwości. Obdukcja lekarska, przeprowadzona w dniu 12 sierpnia 2009r. wykazała także znaczne
"wychudzenia psa, perforację szyjki macicy oraz obecność rozpadowego guza nowotworowego wielkości cytryny na piątym sutku po lewej stronie".

Chociaż sunia była tak zapchlona, brudna uklejona z krwi sączącej się z guza, pozwoliła nam wykonywać wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, liżąc nas po rękach i machając przyjaźnie ogonem. Po 2 dniach bycia z nami witała nas jakbyśmy znali się od zawsze, mimo że była słaba szczekała na obce osoby wchodzące na teren naszego gospodarstwa czując się jak u siebie. Pokochaliśmy ja całym sercem, a ona okazała nam bezgraniczne zaufanie. Niestety stan jej zdrowia był poważny, a otwarta rana była zagrożeniem, które mogło spowodować zakażenie bakteryjne całego organizmu, razem z weterynarzem podjęliśmy decyzję o operacji ratującej jej życie. W drodze do kliniki tak bardzo się do nas tuliła, a my wierzyliśmy, że już teraz będzie tylko lepiej. Nie przypuszczaliśmy, że to było nasze ostatnie spotkanie z nią tutaj, że okrutny los napisze dla nas inny scenariusz, że zabierze nam ukochaną BAXI. Straciliśmy ją na zawsze, ale nie z serca i z pamięci. To dla nas ogromna strata, odszedł tak wspaniały wierny psi przyjaciel. Protokół sekcji zwłok sporządzony przez lek. weterynarii brzmi:
"Mimo podjęcia czynności ratujących życie, w tym - operacyjnego usunięcia zmiany nowotworowej, pies zmarł w dniu 13 sierpnia 2009r. Wykonana w tym samym dniu sekcja zwłok wykazała, że była zbita albo potrącona: wychudzenie, wytarcie zębów, łysiny po prawej i lewej stronie zadu, wysięk surowiczy z nozdrzy, przekrwienie zastoinowe płuc, skrzepy krwi w prawej i lewej komorze serca, oskrzela z niewielką ilością przesięku, skrzep i przesącz krwisty w jamie brzusznej, krwiak o średnicy 5 cm w okolicy lewej nerki, zastoinowe masy kałowe w okrężnicy, punktowe wybroczyny na nerkach, przesięki na naczyniach jajnika oraz macicy, podskórny krwiak o średnicy ok. 7 cm. Żołądek psa wypełniony był kośćmi i racicami zwierząt."

Kto doprowadził do takiej sytuacji, kto pozostawił to zwierzę na pastwę losu?... Pozostaje wiele pytań na które nie mamy jeszcze odpowiedzi, jednak przyrzekliśmy sobie, że doprowadzimy do ukarania sprawcy tego zaniedbania. Pomoc dla Baxi przyszła za późno, ona nawet nie mogła już jeść, karmiliśmy ją, pielęgnowaliśmy tak bardzo chcieliśmy, aby żyła, może, gdyby wcześniej stanęła nam na drodze bo- jak potem dowiedzieliśmy się od okolicznych mieszkańców błąkała się po okolicy już wcześniej. W internecie znaleźliśmy informacje dotyczącą jej szczeniąt wystawianych na międzynarodowej wystawie psów rasowych. Zapewne kiedyś stanowiła dla kogoś dużą wartość, jako suka hodowlana, ale nie zapewniono jej spokojnej starości. Nie odwrócimy już losu, nie przywrócimy jej życia, ale zapamiętamy na zawsze. Baxi została pochowana na cmentarzu dla zwierząt w Bytomiu, może ktoś z Państwa też zapali jej kiedyś znicz, jako symbol pamięci o przyjacielu. Żegnamy cię Baxi, ale wierzymy, że kiedyś wyjdziesz nam na spotkanie i znowu pomerdasz swoim chudym, wyłysiałym ogonkiem, a tymczasem bądź za Tęczowym Mostem szczęśliwa zasłużyłaś na to. Pragniemy poinformować również, że na Policję zostało złożone doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ostatniego właściciela BAXI.

Jeśli dasz psu serce wiedz, że będziesz miał za mało czasu aby się nim nacieszyć ale na tyle dużo aby pokochać...

no i pokochaliśmy ją na zawsze